Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gramynawynos.pl 26 września 2012, 17:11

autor: Piotr Doroń

Andro-test: Dead Trigger - Zombie wracają do gry

Czeskie studio Madfinger Games zdobyło rozgłos wraz z premierą gry akcji Shadowgun. Produkcja, wzorowana na konsolowym cyklu Gears of War, z miejsca okrzyknięta została jedną z najładniejszych propozycji na urządzenia mobilne. Wysoka jakość oprawy wizualnej była w dużej mierze zasługą elastycznego silnika Unity. Niedawno powrócił on w kolejnej grze studia Madfinger – strzelaninie FPP Dead Trigger, prezentującej się jeszcze efektowniej od przygód Johna Slade’a. Czy Dead Trigger jako całość zasługuje jednak na naszą uwagę?

Czeskie studio Madfinger Games zdobyło rozgłos wraz z premierą gry akcji Shadowgun. Produkcja, wzorowana na konsolowym cyklu Gears of War, z miejsca okrzyknięta została jedną z najładniejszych propozycji na urządzenia mobilne. Wysoka jakość oprawy wizualnej była w dużej mierze zasługą elastycznego silnika Unity. Niedawno powrócił on w kolejnej grze studia Madfinger – strzelaninie FPP Dead Trigger, prezentującej się jeszcze efektowniej od przygód Johna Slade’a. Czy Dead Trigger jako całość zasługuje jednak na naszą uwagę?

Akcja Dead Trigger rozgrywa się w mieście Safe Haven. Mamy 2012 rok – gospodarka upada, pieniądz traci swoją wartość, a ludzkość stoi na krawędzi zagłady. Mieszkańcy, nie mając nic do stracenia, winią za wszystko polityków i zamierzają okazać swój gniew w jedyny właściwy sposób. Włodarze są jednak przygotowani na taką ewentualność. Aktywują potężnego wirusa, który zabija większość ludzi, a pozostałych zamienia w krwiożercze zombie. Gracz, jako jeden z niewielu ocalałych, próbuje przetrwać w tym niegościnnym świecie. Fabuła produkcji trąci sztampą, ale trzeba uczciwie przyznać, że jest ona tylko dodatkiem do akcji.

Dead Trigger to shooter podejmujący temat apokalipsy zombie. Gracz, wcielający się w postać jednego z ocalałych, trafia do miasta opanowanego prze nieumarłych i wspólnie z innymi straceńcami podejmuje próbę przetrwania w tym nieprzyjaznym środowisku. Rywalizacja podzielona została na misje o trzech poziomach trudności, w tym zadania fabularne i poboczne, a także odrębne starcia na arenach. Pierwsze z wymienionych questów, poprzedzone tekstowymi wprowadzeniami, przyjmują formę zleceń – gracz likwiduje w nich zombiaki, transportuje z miejsca na miejsce różnego rodzaju towary, przedziera się przez mapy całkowicie opanowane przez nieumarłych lub broni pozycji przez określony czas.

Zadania poboczne pozostawiają nieco do życzenia. Stanowią suchą wariację na temat misji fabularnych, pozbawioną jakiejkolwiek otoczki i tak naprawdę traktuje się je wyłącznie jako

źródło dodatkowej kasy, przez co po pewnym czasie wkrada się do nich nuda. Trochę ciekawiej wygląda sytuacja ze starciami na arenach, przyjmującymi postać Hordy. Gracz walczy na nich z kolejnymi, coraz trudniejszymi falami zombie. Z tego też powodu w dużo większym stopniu, niż podczas normalnej rozgrywki, liczy się umiejętność wypracowania skutecznej taktyki, a także uzyskanie dostępu i umiejętne wykorzystanie potężniejszych broni oraz przydatnych gadżetów i przedmiotów specjalnych (apteczek, wieżyczek strzelniczych, granatów, min, przynęt i ostrzy).

Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że celem rozgrywki w Dead Trigger jest wyzwolenie Safe Haven spod inwazji zombie, to bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że fabuła, choć istnieje, tak naprawdę stanowi tylko pretekst do walki z zombiakami i równie dobrze mogłoby jej w ogóle nie być. Gracz uświadamia sobie wówczas, że istotą zabawy jest rozwijanie bohatera, co wielu osobom może zwyczajnie umknąć (m.in. z powodu kiepskiego rozplanowania menu) i wpłynąć negatywnie na odbiór gry jako całości. Za zdobywane pieniądze kupuje się nową, potężniejszą broń, w tym pistolety, strzelby, karabiny, uzi, a nawet piłę łańcuchową i broń kosmitów. Niezwykle ważne jest również to, by w miarę możliwości ulepszać arsenał, zwiększając m.in. zadawane obrażenia, pojemność magazynka lub szybkość ładowania.

Ulepszanie broni, a także zaopatrywanie się w różne pomocne gadżety, jest bardzo istotne z jeszcze jednego powodu – w miarę rozwoju sytuacji gracz mierzy się z coraz agresywniejszymi oraz szybszymi zombiakami. Ich ataki są bardziej zaciekłe, a przeciwnicy nim padną, przyjmą na korpus więcej pocisków. Dotyczy to zwłaszcza przeciwników specjalnych – grubasów, gigantów oraz pojawiających się w późniejszej fazie zainfekowanych funkcjonariuszy SWAT. Za skórę są jednak w stanie zajść nawet zwykli wrogowie, choć bardziej z uwagi na wzrost ich liczby, aniżeli rozbudowaną sztuczną inteligencję. Ulepszanie bohatera pozwala również uzyskiwać zdecydowanie efektowniejsze wyniki w trybie Arena.

Należy przy tym pamiętać, że Dead Trigger to produkcja free-to-play z systemem opcjonalnych mikropłatności. Te ostatnie na szczęście nie są zbyt uporczywe, aczkolwiek warunkują rozgrywkę. Jeżeli zatem nie zamierzacie inwestować w grę studia Madfinger żadnych pieniędzy, spodziewajcie się, że uzyskanie dostępu do najlepszych broni oraz ulepszanie bohatera potrwa znacznie dłużej, niż w przypadku osób, które zdecydują się na mikropłatności i zakup złota. Na szczęście broń, którą można kupić za dolary, jest wystarczająco skuteczna, by poradzić sobie z coraz trudniejszymi przeciwnikami. Wymaga to jedynie nieco większych umiejętności, które w grach tego typu – szczególnie na smartfonach lub tabletach – przychodzą z czasem.

W tym momencie dochodzimy do najpoważniejszego problemu Dead Trigger, a mianowicie nudy, jaka dopada gracza po osiągnięciu kilku pierwszych poziomów doświadczenia. Rywalizacja od początku do końca toczy się wokół zaledwie kilku typów misji, rozgrywanych na kilkudziesięciu mapach o raczej niewielkich rozmiarach (kilkanaście z nich powtarza się w kółko przez czas trwania całej kampanii). Bardzo łatwo jest tu wpaść w schematyczność, szczególnie jeśli przez dłuższy czas gracz nie posiada pieniędzy na zakup nowych broni. Coraz trudniejsze zombiaki wprowadzają pewną świeżość, lecz po kilku spotkaniach i one przestają budzić jakiekolwiek emocje. Sytuację mogła poprawić fabuła, lecz przedstawiono ją w mało interesujący sposób. Nie robią tego również misje specjalne, odblokowywane w formie aktualizacji – głównie z uwagi na to, że polegają na tym samym, co standardowe zadanie fabularne i poboczne.

Pod względem technicznym Dead Trigger robi piorunujące wrażenie. Przypadł mi do gustu nie tylko dopracowany model sterowania, choć użytkownicy smartfonów mogą mieć problem z zasłanianiem ekranu palcami, ale też doskonała oprawa audiowizualna. Trójwymiarowa szata graficzna, napędzana przez silnik Unity, zaskakuje wysoką jakością tekstur, dynamicznym oświetleniem czy efektami cząsteczkowymi. Świetnie, jak na grę mobilną, prezentuje się również animacja zombiaków, zrealizowana za pomocą sesji motion capture. Na urządzeniach z układem Tegra 3 można również podziwiać ładnie odwzorowaną wodę oraz efekt ragdoll, czyli realistycznie oddaną fizykę ciał. Nie można też nie wspomnieć o przestrzennym dźwięku – niejednokrotnie uniknąłem ataku zombiaka, ponieważ udało mi się usłyszeć jego ryk za plecami kontrolowanej postaci.

Twórcom udało się również świetnie przedstawić klimat starć z nieumarłymi. Zombiaki wychodzą z najróżniejszych zakamarków i dziur, atakując bezpardonowo i bez względu na wszystko. Mimo że poziom trudności Dead Trigger nie jest zbyt wygórowany – w trakcie przygotowań do recenzji zginąłem raptem z pięć razy – to jednak wcale nie jest tu łatwo o przetrwanie. Sporo radości, o ile można tak powiedzieć o korzystaniu z broni palnej, daje likwidowanie zombie. Nieumarli giną jak muchy, tracą kończyny i padają na ziemię, by ostatkiem sił podjąć jeszcze jedną próbę dotarcia do gracza.

Dead Trigger z pewnością warto sprawdzić w akcji, aby przekonać się, że wyprodukowanie strzelaniny FPP na urządzenia mobilne nie zawsze jest pomysłem chybionym. Czechom z Madfinger Games udało się stworzyć pozycję grywalną, aczkolwiek niezbyt zróżnicowaną, w związku z czym po 2-3 godzinach zabawa zaczyna nieco nużyć. W pewnym stopniu rekompensuje to wysoka jakość trójwymiarowej oprawy graficznej. Choćby z jej powodu warto uruchomić Dead Trigger i sprawdzić jak mogą wyglądać gry tworzone z myślą o smartfonach i tabletach.          

Piotr "jiker" Doroń                                                                                 

Rozmiar: 151 MB (Asus Transformer Pad TF300T)

Wymagania: zależy od urządzenia

Cena: za darmo (model free to play z opcjonalnymi mikropłatnościami)

Adres: https://play.google.com/store/apps/details?id=com.madfingergames.deadtrigger

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej